Pracuję z młodymi ludźmi prowadząc sesje indywidualne. Słucham ich świata i tego w jaki sposób go interpretują. Już moja sama gotowość do słuchania ich sposobu myślenia otwiera drogę do tworzenia z nimi jakościowej relacji.
Kiedy prowadzę konsultacje rodzic często mówi: „moje dziecko nie słucha, ignoruje mnie, nie robi tego co chcę, przecież ja chcę dla niego dobrze”
Dziecko podczas sesji natomiast mówi: „robię tak, bo …” – tłumacząc swoje zachowania.
Wiecie dlaczego najczęściej dziecko nie słucha?
Bo rodzic przekazuje informacje. Nie komunikuje się tylko wydaje polecenia w zawoalowanej formie. Dziecko rozpoznaje kiedy to następuje i się przed tym broni. Choćby rodzic miał najpiękniejsze intencje świata, to jeśli za nimi stoi jego frustracja i poczucie, że nie umie wpłynąć na swoje dziecko, to tylko przepala niepotrzebnie energię, która nie doprowadzi do dobrych efektów.
W zestawie komunikacji niejeden rodzic ma cały wachlarz powtarzalnych treści. „Zostaw ten telefon”, „Weź się za naukę, ile trzeba Ci przypominać”, „Dlaczego się nie uczysz, taki dobry/a już jesteś? Oceny o tym nie świadczą”, „Jutro masz klasówkę”.
Rodzic – sprawdzacz, kontroler, upominacz, przywoływacz do porządku, dobrymi i szlachetnymi chęciami podszyty. Przecież chce dla dziecka swego jak najlepiej.
A jak wychodzi? Jak zwykle … czyli skutki są marne i pozostawiają tylko niesmak w relacji.
Co zatem w zamian? Jak ratować sytuację?
Zapamiętaj jedną z najważniejszych spraw. Coś na co napierasz – oddaje opór. Przyłóż rękę do ściany. I pchaj z całych sił. Jak reaguje ściana? Oddaje Ci opór, który sam generujesz.
Odpuść walkę ze swoim dzieckiem i swoimi oczekiwaniami wobec niego. Zauważ, że tak naprawdę walczysz. Zachowaj się przez moment tak, jakbyś poznawał go po raz pierwszy, nigdy wcześniej nie widział na oczy. Z ciekawością spójrz na istotę, która jest przed Tobą. I poczuj jak to jest rozumieć co tak naprawdę ten człowiek chce Ci powiedzieć.
Być może usłyszysz niewybrzmiałą nigdy odpowiedź: „robię to po to, żeby …”
Dzieciaki mają wiele do powiedzenia. Potrzebują do tego sprzyjających warunków, otwartości i zaciekawienia. Tak samo jak my, dorośli, w relacjach potrzebujemy tego samego, uznania i poczucia że jesteśmy akceptowani. Dopiero to otwiera na dzielenie się ze swoim wewnętrznym światem. Dopiero to sprzyja refleksji, którą często dzieciaki mają podczas pracy ze mną mówiąc, to jest rozsądne co Pani mówi, spróbuję nad tym popracować. I to jest dla mnie najcenniejsze.
Zapraszam na konsultacje rodzicielskie oraz sesje indywidualne coachingowe dla młodzieży.